Najlepszy szlak – Šaunštejn w Czeskiej Szwajcarii

Ależ to było zaskoczenie. Idziemy sobie, idziemy, a tu nagle wspinaczka wysokogórska, choć góry nie są wysokie. Szlak do ruin XV-wiecznego zamku Šaunštejn jest niepozorny. Przygoda zaczyna się, gdy podchodzimy pod zamek, bo wspinać się trzeba po drabinkach – czasami pionowo do góry. W ciąży, z plecakiem z prowiantem i psem w drugim plecaku to ciekawe doświadczenie. Ale każdy krok zdecydowanie warto postawić!

Najciekawsze miejsce do hulania – Muzeum Be Happy w Szczecinie

Muzeum Be Happy, znajdujące się w kilku miastach Polski, tak naprawdę z muzeum niewiele ma wspólnego. To obiekt, w którym zaaranżowanych jest kilkanaście scenografii, w których możecie zrobić sobie zdjęcia. Jest przesłodko, pudrowo-różowo – idealnie do hulania.

Najlepsze muzeum – Podziemne Miasto na Wyspie Wolin

Zwiedzanie Podziemnego Miasta na Wyspie Wolin to nie tylko lekcja historii, ale też ciekawe przeżycie. Wszystko zaczyna się od musztry, a przewodnikiem jest umundurowana osoba, która z humorem i pasją opowiada historię tego miejsca. Koniecznie pojedźcie tam przy okazji wizyty w Świnoujściu. Więcej na ten temat znajdziecie we wpisie o polskim wybrzeżu.

Najlepsza potrawa – il Vicolo w Zielonej Górze

Do restauracji il Vicolo trafiamy skuszeni pozytywnymi opiniami, wracając z Czech. Nie jest łatwo ją znaleźć, bo choć położona blisko starówki w Zielonej Górze, jest nieco ukryta. Jedzenie jest tutaj zaskakująco przepyszne i przebija wszystkie tegoroczne potrawy, które próbujemy na różnorodnych wyjazdach. 

Największe zaskoczenie – Podziemne Trasy Szczecina

Najlepsze widoki – Tiske Steny i Prachovskie Skaly

Czeski Raj oraz Czeska Szwajcaria to moje tegoroczne odkrycia. Najbardziej znane wśród Polaków skalne miasto Adrspach, śmiało może konkurować z położonymi kawałek dalej i zdecydowanie bardziej niszowymi rejonami Czech. Tiske Steny w Czeskiej Szwajcarii zwiedzamy praktycznie sami, a widoki są po prostu obłędne. Prachovskie Skały położone w Czeskim Raju są zdecydowanie bardziej popularne i nic dziwnego – to naprawdę okazało skalne miasto.

Najlepsze miasto – Bad Schandau

Wiele miast w tym roku nie odwiedziliśmy, ale zupełnie przypadkiem spędziliśmy przemiły wieczór w niemieckim Bad Schandau, położonym przy granicy z Czechami. To urokliwe miasto z klimatyczną starówką i wieżą widokową nie jest zbyt popularne wśród turystów, co dodaje mu smaku. 

Najlepsza plaża – plaża dla psów Międzyzdroje

Moim plażowym odkryciem tego roku była plaża dla psów w Międzyzdrojach. W szczycie sezonu  było tam bardzo mało ludzi, co jest niezwykłe – przy molo w lipcu leżycie ręcznik w ręcznik i parawan w parawan z innymi osobami. Tu teren jest bardzo czysty, spokojnie można się rozłożyć tuż przy wodzie. Psy były trzymane na smyczach. Pojechałabym tam nawet bez czworonoga, żeby uniknąć tłumów.

Najciekawszy nocleg – Dębogóra

Dębogórę mamy okazję odwiedzić podczas wyjazdu organizowanego z Akademią Mikrusów – czyli szkołą dla małych psów. Ten rok to dla nas testowanie podróżowania z czworonogiem – uczymy go nie tylko sztuczek i posłuszeństwa, ale też uczymy się nowego sposobu na zwiedzanie z psem. Okazuje się, że do większości restauracji wchodzimy bez problemu, a po umieszczeniu Jive’a w plecaku również nie mamy problemu ze zwiedzaniem muzeów. Zresztą taki z niego słodziak, że rozmiękcza wszystkie muzealne przewodniczki, które chcą mu zrobić zdjęcie.

W Dębogórze spędzamy dwie noce – teren wokół jest malowniczy, a na miejscu poza noclegiem oglądamy Muzeum Szalonego Dziadka oraz pojazdy militarne. Wartością dodaną jest jednak samo poznawanie innych psiarzy – w końcu możemy bez końca pogadać z kimś o psim życiu bez wrażenia, że ta druga strona słucha nas z grzeczności.

Najlepsze miejsce i doświadczenie – Hulanki w Warszawie i ukończony kurs na instruktora